25 lat przemian społeczno-gospodarczych w Polsce pozwala wyciągnąć wnioski i ocenić, które miasta wykorzystały swoje szanse, a które zmarnowały. Nie będę tu oceniał Poznania. W jakim miejscu jesteśmy każdy widzi, raczej chciałbym zwrócić uwagę na to, że na tym konkurencyjnym rynku, aby odnieść sukces i zapewnić sobie satysfakcjonującą dla mieszkańców pozycję, potrzeba coraz odważniejszych, często prekursorskich decyzji powodujących, że zostaniemy zauważeni i przyciągniemy kapitał.
Potrzebujemy przede wszystkim rąk i głów do pracy. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak przyciągnąć ludzi do naszej aglomeracji, jak ich przekonać, że właśnie Poznań i jego okolice to takie miejsce na mapie, gdzie warto żyć i pracować. Mamy ponad 120 tys. studentów, którzy według danych analizowanych przez naszych radnych zostawiają w mieście prawie 500 milionów złotych rocznie. Po studiach ci ludzie podejmują pracę, ale gdzie i czy robimy wystarczająco dużo, aby wybierali właśnie nasz region? Swoją drogą chętnie obejrzałbym badania, jaki procent młodzieży przyjeżdżającej na studia do Poznania i Wrocławia podejmuje w tych miastach pracę. Zdecydowanie więcej młodzieży zagranicznej studiuje we Wrocławiu niż u nas. To następny obszar do zagospodarowania i zarobienia. Aby to osiągnąć potrzebujemy wspólnej oferty wszystkich uczelni publicznych i prywatnych we współpracy z samorządem i biznesem. Dzisiaj każda uczelnia sama próbuje coś robić w tym temacie. Studenci zagraniczni, a mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej, to najlepsi ambasadorzy naszego regionu. Za swoje studia muszą słono płacić, zarabiają na tym uczelnie i poznaniacy wynajmując chociażby im mieszkania. Nie zauważyłem żadnych działań naszych władz do pomocy w integracji tych środowisk czy propagowania za granicą studiów w Poznaniu. Dajemy im wiedzę zawodową, ale dajmy też pewne przesłanie, że Poznań to miasto otwarte dla ludzi z zewnątrz, że tu warto wrócić samemu, a może z firmą, w której podjęło się pracę. W obecnej sytuacji bardzo istotne staje się przyciągnięcie studentów z Ukrainy i nad tym powinniśmy się zastanowić, co trzeba wspólnie zrobić aby kilkuset młodych Ukraińców wybrało studia w Poznaniu. Tak, jak na początku naszych przemian potrzebowaliśmy kontaktów z Niemcami, ich inwestycji i kooperacji, co stało się jedną z sił napędowych naszego rozwoju, tak teraz podobne relacje z Ukrainą mogą okazać się tak samo korzystne dla obu stron. Studenci z Ukrainy w jakiejś części podejmą u nas pracę, ale większość z nich wróci do siebie ze zdobytymi znajomościami i kontaktami i będzie promotorami współpracy gospodarczej czy kulturalnej. Jest oczywiste, że motorem rozwoju będą prywatne inwestycje, ale będą one w dużej części zależeć od tego, jak będziemy postrzegani w świecie i jakie warunki dla codziennego życia będziemy umieli zapewnić tym, na których przyjazd liczymy.
Czytaj cały tekst: Jaki Poznań, jaka Metropolia